Korea Północna to kraj, o którym słyszy się w mediach jedynie w kontekście kolejnej próby nuklearnej, powszechnego głodu, prób ucieczek zgnębionych obywateli do kapitalistycznego południa, lub też o kolejnych świetlanych pomysłach przywódców z rządzącej żelazną ręką od ponad półwieku dynastii Kimów.
Społeczeństwo Korei Północnej od dziesiątek lat żyjące w całkowitej izolacji od reszty świata nieustannie straszone jest wszechobecnym wrogiem, który nigdy nie śpi. Jednak w tym dziwacznym, całkowicie "orwellowskim" świecie pozbawionym wszelkiej nadziei pojawiają się jednak niewielkie ale coraz wyraźniejsze symptomy zmian – w tym zmian w sferze obyczajowej.
W nielegalnym obiegu w Korei Północnej znajduje się mnóstwo kaset video i płyt DVD z serialami wyprodukowanymi przez Koreę Południową. Propaganda swoje, a oglądając seriale z południa Koreańczycy z północy dowiadują się, jaki los zgotował ich braciom kapitalizm i „amerykański diabeł”. Nie mogą się nadziwić, że żyjący ponoć w nędzy południowcy nie żywią rodziny mając kilogram pokrzyw i kawałek kory z sosny chińskiej dziennie, tylko zastanawiają się do jakiej restauracji iść tym razem – włoskiej, czy japońskiej. Kolejnym niezrozumiałym dla nich problemem obserwowanym w serialach jest zagadnienie doboru odcienia tapicerki do kupowanego co 3 lata nowego samochodu, lub wybór kontynentu będącego celem corocznych wakacji. Oczywiście oglądanie filmów i seriali z południa jest wielkim przestępstwem karanym obozem koncentracyjnym, jednak coraz więcej Koreańczyków łamie te zakazy i często płaci nawet połowę pensji za możliwość nabycia taśmy z kolejnymi odcinkami swojego ulubionego serialu.
Oglądanie seriali z południa ma również i inne oblicze. Podglądając filmowe życie kapitalistycznych braci, ich północni bracia i siostry zauważyli, że również i w sferze obyczajowej można więcej niż nakazuje to partia. I tak w ostatnich latach w obyczajowości Koreanek z północy zauważa się prawdziwą rewolucję w podejściu do randek i miłości. Do niedawna kobiety nie mogły swobodnie randkować, a partnera życiowego wybierał kobiecie lokalny kacyk partyjny, z którym to dziewczyna ma założyć modelową koreańską rodzinę, ma powić modelowe koreańskie dzieci, mające w przyszłości jedno zadanie - bronić z uśmiechem na twarzy i bagnetem w ręku komunistycznej ojczyzny przed wrogami wszelkiej maści.
Część kobiet w KRLD władze biorą pod specjalną opiekę i systemowo zagospodarowuje ich wdzięki. W szkołach i zakładach pracy wyszukiwane są dziewczyny o pięknych kształtach i buziach w wieku 14-20 lat, koniecznie dziewice, i kierowane przez władze na specjalne przeszkolenie. Podczas wielomiesięcznego kursu podobnego nieco do japońskich szkół gejsz – dziewczęta stają się członkami kippŭmjo, czyli państwowych zespołów uszczęśliwiających. Nazwa ta dokładnie odpowiada ich rolom. Dziewczyna jako manjokcho ma jedno jedyne zadanie - uszczęśliwiać na wszelkie możliwe sposoby przedstawicieli władz Partii Pracy Korei. No i nic dziwnego, przecież rządzącym należy się chwila relaksu, a nic tak nie ukoi skołatanych myśli przywódców, jak chwile rozkoszy spędzane z pięknymi, w pełni oddanymi i uległymi na wszelkie kaprysy młodymi pięknościami.
Wracając jednak do zwykłych Koreanek - w zakazanych serialach z południa odkryły one, że randkowanie może być fajne, a seks to nie ojczyźniany, prokreacyjny obowiązek ale i również, a może przede wszystkim, przyjemność. I tak wśród Koreanek nastała ostatnio moda na prezerwatywy. Ich posiadanie, i co najważniejsze, stosowanie stało się szczególnie popularne wśród mieszkanek miast stając się oznaką mody i nowoczesności. W Korei Północnej dostępne są jedynie prezerwatywy MADE IN CHINA, które pomimo wątpliwej jakości są dla przeciętnej Koreanki po prostu drogie. Stąd pomysłowe Koreanki wpadły na genialny pomysł i zaczęły stosować swoisty gumkowy recykling. Jak to wygląda w praktyce? Otóż dziewczyny po użyciu gumki myją je dokładnie mydłem, suszą, składają i z powrotem wkładają do opakowania. Nieważne, że kondomy nie będą już spełniały swojej funkcji. Ich posiadanie to wyraz bycia trendy i traktowane są jako modny gadżet.
Z przyjściem prezerwatyw przyszło i kolejne odkrycie. Koreanki zdały sobie sprawę), że na kochanków nie muszą już wybierać biednych, nieatrakcyjnych i mających szorstkie od pracy fizycznej dłonie Koreańczyków z północy. Znacznie lepsi, a co najważniejsze hojniejsi, są obcokrajowcy – głównie Chińczycy, którzy w zamian za chwile rozkoszy z koreańską dziewczyną są w stanie dać jej prezent albo po prostu zapłacić.
To rozluźnienie obyczajowe mające wyraźnie komercyjne tło spowodowało, że w ostatnich miesiącach nastąpił gwałtowny rozwój dotychczas nie znanego tutaj wcześniej zjawiska seks turystyki, w którym większość klientów stanowią Chińczycy. Co ciekawe, koreańskie władze widząc ten proceder, zamiast go potępić, postanowiły również na nim skorzystać widząc w tym łatwy sposób na zdobycie twardej waluty (należy przy tym zaznaczyć, że oficjalnie prostytucja jest w Korei Północnej całkowicie zakazana i za nierząd grozi zesłanie do obozu). Aby umożliwić rozwój seks turystyki władze z jednej strony przestały ścigać prostytutki obsługujące obcokrajowców, a z drugiej strony rozluźniły wymogi wjazdu do kraju dla Chińczyków. Koreańczycy powiązani ze służbami specjalnymi zaczęli masowo otwierać przy chińskiej granicy tzw. „restauracje”, w których to goście obok potraw mogą wybrać dla siebie jedną lub kilka obsługujących ich kelnerek. Po konsumpcji i wybraniu kelnerki gość zabiera dziewczynę na zaplecze i tam w specjalnym pokoju wdraża w praktyce przyjaźń koreańsko-chińską.
Co ciekawe, seksturystyka spowodowała największy napływ Chińczyków do Korei od lat. Dotychczas Chińczycy nie widzieli w Korei Północnej kraju interesującego do odwiedzenia i jeździli tam tylko wówczas, jeśli musieli.
Jak mówią Chińczycy - Korea Północna nie ma dla nich wiele do zaoferowania - atrakcji turystycznych właściwie tu nie ma, jedzenie jest podłe, standard hoteli bardzo słaby, nie można używać telefonów komórkowych, a swobodne chodzenie po miastach i robienie zdjęć jest zakazane – czyli właściwie po co tam jeździć? No cóż, to się szybko zmieniło. W dwa lata polityka KRLD spowodowała zwiększenie przyjazdów "turystycznych" niemal o 1000 procent.
Rozluźnienie obyczajów w Korei Północnej i wytworzenie się klasy tzw. nowoczesnych i świadomych kobiet czerpiących przyjemność i profity ze swej seksualności to w skali tego kraju prawdziwa rewolucja. Dziewczyny mające świadomość swojej wartości i korzystające z urody przedkładają swoją przyjemność i interes nad interes narodu i partii, za co jeszcze nie tak dawno groziła tu kara śmierci. Jeśli ta rewolucja obyczajowa będzie się rozszerzać (spread), a nic nie wskazuje na to, że się zatrzyma, to już za kilka lat oblicze społeczeństwa Korei Północnej w znacznym stopniu się zmieni. Ciekawe co wówczas zrobią władze - czas pokaże.